Nowa dyscyplina sportowa dla niewidomych

Krótkofalarstwo jest jednym z najciekawszych i najwszechstronniej rozwijających zaiteresowań. Dzięki niemu, nie opuszczając własnego mieszkania, można odbyć wiele atrakcyjnych podróży: od lodów Antarktydy do Szpicbergenu, od wysp Polinezji do chatki trapera w puszczy kanadyjskiej . Krótkofalarstwo umożliwia poznawanie nowych, ciekawych ludzi w odległych krajach, praktyczne wykorzystywanie języków obcych, pogłębianie wiedzy technicznej i znajomości geografii. Jest ono również w pełni dostępne dla niewidomych.

Mimo że krótkofalarstwo nie kojarzy się z wysiłkiem fizycz-nym, ma walory współzawodnictwa i dyscypliny sportowej. Odbywają się krajowe i miedzy narodowe zawody, wiele organizacji krótkofalarskich z całego świata przyznaje dyplomy za nawiązanie łączności z danym krajem. Krótkofalowcy w ramach swego hobby zajmują się różnymi specjalnościami, takimi jak: nawiązywanie łączmości z bardzo odległymi krajami (tzw. łączności DX-owe), łączności poprzez satelity radioamatorskie, nawiązywanie łączności w pasmach fal ultrakrótkich oraz amatorską radiolokacją sportową. Ta ostatnia specjalność łączy w sobie umiejętności krótkofalarskie, sprawność fizyczną i umiejętność orientacji w terenie. Doceniając powyższe walory, Główny Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki uznał w 1976 roku amatorską radiolokację sportową za oficjalną konkurencję sportowo-techniczną i nadał Polskiemu Związkowi Krótkofalowców uprawnienia wiodącej organizacji w tej dyscyplinie sportu.

Amatorska radiolokacja sportowa polega na lokalizowaniu - przy pomocy odbiorników wyposażonych w anteny kierunkowe - położenia i odszukiwaniu ukrytych w terenie nadajników radiowych małej mocy. Podczas zawodów w te-renie rozmieszcza :się pięć apa-ratów, nadających automatycznie telegraficzne znaki identy-fikacyjne. Nadajniki włączają się co 5 minut na jedną minurę, przy czym każdy z nich pracuje w innym czasie. Przy nadajnikach ukryci są sędziowie obserwujący przebieg, zawodów. Na trasę wybiegają pojedynczo zawodnicy z lekkimi odbiornikami, wyposażonymi w antenę kierunkową. Po przebiegnięciu kilkuset metrów tzw. korytarzem startowym zatrzymują się i obracając wokół odbiornikiem z anteną, dokonują namiarów ukrytych nadajników. Na ich podstawie i po porównaniu z mapą terenu zawodnik orientuje się wstępnie, jakie jest rozlokowanie nadajników, biegnie w kierunku najbliższego, co kilkaset metrów ponownie dokonując namiarów. Po chwili może już z grubsza oznaczyć na mapie przypuszczalne miejsca ich ukrycia i obiera najkorzystniejszy wariant trasy, tj. taki, który umożliwi dotarcie do wszystkich nadajników jak najkrótszą drogą. Teraz o sukcesie decyduje sprawność fizyczna i dobra orientacja w terenie. Przy każdym odszukanym nadajniku zawodnik stempluje swoją kartę startową, uzyskując potwierdzenie odnalezienia nadajnika. Przy ostatnim znajduje się linia mety, ria której mierzy się czas biegu.

Okazuje się, że i ten rodzaj zawodów sportowych jest dostępny dla ludzi niewidomych. Jak donosi kol. Krzysztof, SP5SH na łamach miesięcznika "Krótkofalowiec Polski" (nr 1, kwiecień 1982), w RFN w ramach obchodów Światowego Roku Ludzi Niepełnosprawnych odbyły się po raz pierwszy zawody amatorskiej radiolokacji sportowej dla niewidomych. Zorganizował je Związek Krótkofalowców RFN (DARC) 24 maja 1981 r. w lasach Wir-tembergii. Zawody poprzedzono wyjaśnieniem zasad tej konkurencji, odbiorniki typu RNE 80-2, opracowane przez DJ10V*) dostarczył oddział DARC w Stuttgarcie. Zawodnicy, ku zdumieniu organizatorów, bezbłędnie opanowali zasady radionamierzania i odszu- kiwania nadajników, wszyscy też zmieścili się w limicie czasu 90 minut, a na 11 startujących aż 10 odnalazło wszystkie pięć nadajników. Niewidomym zawodnikom przydzielono krót-kofalowców-przewodników; ich zadaniem było ostrzeganie przed przeszkodami, jak drzewa, rowy itp. W większości przypadków nie mogli oni nadążyć za zawodnikami! Zwy-cięzcą zawodów został Peter Ellinger, DJ6NJ, który biegnąc wraz ze swym psem-przewod-nikiem uzyskał fantastyczny czas 36 minut!

Może i u nas w przyszłości warto by zorganizować podobną imprezę, podnoszącą kultu-rę techniczną i fizyczną ludzi niepełnosprawnych oraz wspa-iale rozwijającą umiejętności orientacji przestrzennej. Krót-koalarstwo ma tę wielką zaletę, że wyrabia wśród uprawiających to hobby chęć dowspółdziałania i poczucie ko­leżeństwa. Wydaje mi się, że Polski Związek Krótkofalow-ców i Polski Klub Amatorskiej Radiolokacji Sportowej udzieliłyby takim zawodom swej pomocy i poparcia.

HENRYK LUBAWY

Tekst powyższy opublikowałem w czasopiśmie Pochodnia -Miesięcznik Społeczny Polskiego Związku Niewidomych- we wrześniu 1982 roku. Zdecydowałem się przedstawić go tutaj w całości bez jakichkolwiek zmian, ponieważ obecna relacja mogłaby z powodu upływu czasu nie oddawać w pełni tamtych wydarzeń. Kolegów krótkofalowców może irytować zbyt szczegółowy opis znanej im dyscypliny sportowej. Myślę jednak, że nie tylko krótkofalowcy mogą trafić na tę stronę. Chciałbym tutaj jeszcze dodać, że w końcu udało się zorganizować zawody w "łowach na lisa" w Owińskach, w maju 1987

*) Savoir vivre krótkofalowców dopuszcza posługiwanie sie znakami wywoławczymi własnych stacji zamiast nazwisk, nawet w kontaktach towarzyskich poza falami eteru.